poniedziałek, 19 marca 2018

listy ze śmierci nigdy się nie kończą

Roman Honet



sposoby wysyłania listów

podróż od śmierci różni się powrotem
i sposobami wysyłania listów.
jak gdyby nie minęły życie ani czas,
jeżeli tak być musi. granica
tkwi w czekaniu, w rozróżnieniu miar
pomiędzy wyznaczeniem trasy
a postawieniem ostatniej litery:
zmarłem w wielu miejscach, lepiej
byłoby, gdybym umarł w jednym,
wiedziałabyś przynajmniej, gdzie masz mnie żałować.
lub: jadę, jutro wrócę.
więc – jeśli tak być musi –
listy z podróży mają długą drogę,
listy ze śmierci nigdy się nie kończą






krótki kurs klasycyzmu


z Faulknera

coś, co nie było światem,
zjawiło się na nim. zżyłem się z tym pożarem,
zrosłem z wodą. wszystko to była próżność,
jak układanie rymów przez wybrańca bzdur:
zbudziłbyś umarłego na drugą śmierć –
z nudów. trup pewnie wstałby,
otrząsnął się z ziemi.
szepnął: ani nie żyjesz,
ani nie umierasz. a ty byś myślał:
a więc to jest miłość. myliłem się
i tu – i przyszłoby ci myśleć
jeszcze długo później,
jak fałszywa okaże się najgłębsza książka,
gdy się ją zechce zastosować w życiu






litość, ptak z betonu

im głębiej śpię, tym biją mnie
mocniej, plują w twarz, kopią
w głowę – ta kotwica z neuronów,
skręconego deszczu, kobiety –
nie zdarzyły się nigdy,
ale – pozostały. albo
je przyciągnęły liny holownicze,
albo je litość stawia
przed oczami sama. inaczej:
noc nie wybiera snów, tak w drewnie,
jak i w ziemi, a litość, ten ptak, chociaż z betonu,
wie, że śpiewać musi.
i tak to idzie:
nigdzie, czyli tu,
nic – nowy początek
____________________________________
Publikacja za zgodą Autora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane