wtorek, 31 października 2017

po drugiej stronie Żwirki i Wigury

Bogusław Olczak




smakuję cię powoli jak puchar wina 

pachniesz dojrzałym sadem
tańczysz tak lekko
niczym letnia noc
z muzyką cykad
szumem lasu i zboża

dłonie błądzą
w towarzystwie ust
choć dobrze znają drogę

wykrzykuję w niebo
całą litanię
do madonny pragnień
a ona układa mnie do snu

z tobą
w stogu siana






po właściwej stronie Grójeckiej

idąc z psem mijam graffiti Legii
nieudolnie zamalowane przez ciecia
po drugiej stronie Żwirki i Wigury
biorę kudłacza na krótką smycz
żeby nie olał nagrobków
z czerwoną gwiazdą

zawracam przy rzeźni Banacha
mylnie nazywanej szpitalem
potem bazarek z mydłem- powidłem
i wszystko po pięć złotych

tłum obcych słów
obcych rysów twarzy

po osiedlu chodzę z podniesioną głową
jestem swojakiem spod dziewiętnastki




Noc nie skażona światłem

nie bracie to nie koszmar
ani zamierzchła historia
znów czarownice na stos
i heretycy łamani kołem

zapach trupów wokoło
ziemia użyźniona popiołami ludzi
tych którzy spłonęli gdy uwolnili słowa

zdziczał sad
zrodził owoce pełne robaków

inkwizycja wciąż ta sama
a sądy kapturowe ciągle na topie




____________________________________
publikacja za zgodą Autora








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane